1948474Dzisiaj, gdy w Stanach Zjednoczonych trwa wielkie ożywienie gospodarcze, ta akcja masowego wpompowania w upadające sektory gospodarki miliardów dolarów, oceniona została z perspektywy czasu jako idealny krok. Nie dziwi więc, że Europa, w której do tak dużych rozmiarów kryzysu ekonomicznego doszło z około dwuletnim opóźnieniem w stosunku do USA, także zdecydowano się na wprowadzenie akcji masowego dodruku pieniędzy. Europejski Bank Centralny widząc opłakaną sytuację praktycznie całej Strefy Euro, zdecydował się na skupienie obligacji skarbowych swoich członków za kwotę kilkuset miliardów euro w skali pięcioletniej. Taki zastrzyk gotówki dla poszczególnych gospodarek to zawsze dobry impuls do poprawienia własnych wyników, ale niestety bez głębszej reformy gospodarczo-społecznej, zawsze dochodzi do sytuacji, w której pompowane środki są przejadane i marnotrawione.

Tak jest chociażby nadal w Grecji, która najpewniej o kryzysie finansowym i społecznym zapomniałaby już dwa lata temu, gdyby zdecydowała się od pierwszych miesięcy swojej niewypłacalności na bardzo ostre i czasami trudne reformy. Z pomocą nie tylko finansów, ale eksperckiej wiedzy z Unii Europejskiej, Grecja była mocno zachęcana do podjęcia takich działań naprawczych dla długofalowego dobra swojej gospodarki. Dzisiaj już widać, że społeczeństwo tamtejsze, a wraz z nim również greckie elity polityczne, kompletnie nie chciały godzić się na jakiekolwiek zmiany w swoim systemie finansowym, budżetowym czy socjalnym. Pozbycie się licznych przywilejów i zmiana swojego stylu życia na bardziej skrupulatny i korporacyjny, przerasta jednak nadal zdolność tamtejszych wyborców i każdy rząd, który próbuje przeforsować chociaż kilka trudniejszych zmian, natychmiast zostaje pozbawiony legitymacji do rządzenia i chaos zarówno polityczny, społeczny jak i ekonomiczny – musi się pogłębiać.

W takiej sytuacji, jaka obecnie ma miejsce w Grecji, w historii ostatniego kryzysu finansowego, było sporo regionów, miast i państw. Większość z nich, nawet jeśli przyjęte do wyjścia z kryzysu kroki nie zawsze były trafione, podejmowała wysiłki w celu zapobieżenia powtórki podobnego załamania koniunkturalnego w przyszłości. Odejście od licznych zabezpieczeń socjalnych w większości miejsc się nie udało także dlatego, że głębokie poczucie niesprawiedliwości społecznej w narodach Europy jest dzisiaj tak silne, że do rządów dochodzą tylko ugrupowania postulujące redystrybucję dóbr w społeczeństwie. I nawet jeśli hasła te to często demagogia stworzona na potrzeby konkretnej kampanii wyborczej, to prawicowe, narodowo-konserwatywne ugrupowania są głęboko przekonane, że dotychczasowy model podziału środków z wzrostu gospodarczego był niesprawiedliwy. Głoszenie konieczności ponownego przekazania części zysków państwa bezpośrednio w ręce obywateli, szybko zyskuje popularność i niejeden nowy rząd chętnie realizuje te hasła. Na ocenę skutków ekonomicznych i gospodarczych takiego rozdawnictwa, bez odpowiedniego wspierania innowacyjności i konkurencyjności swoich przedsiębiorstw i spółek giełdowych – trzeba będzie poczekać. Niewątpliwie jednak każda zmiana, nawet wykonywana w dobrej wierze, może odbić się rykoszetem i zaszkodzić całemu państwu – jeśli nie za pięć lub dziesięć, to czasami za dwadzieścia lat i więcej.